piątek, 10 maja 2013

Mylna definicja szczęścia...

Myślę, że każdy kto poszukuje szczęścia już od dłuższego czasu i nie może do niego trafić wpadł w pewnego rodzaju ślepą uliczkę. Wystartował w złym kierunku i trafił na masę konfliktów wewnętrznych. Choć, być może, taka niewłaściwa podróż także jest częścią drogi? Jak mawiają - "człowiek uczy się na własnych błędach".

Szczęście nie ma definicji, dlatego tytuł tego posta jest trochę zwodniczy. To tak jakbyś niewidomemu chciał wytłumaczyć różnicę pomiędzy kolorem czerwonym a niebieskim. Nie da się tego zrobić. Widzisz, kiedy oko jest nieprzysłonięte. Słyszysz. kiedy uszy nie są zatkane. Nikt nie zastanawia się nad definicjami zmysłów. Kiedy umysł jest czysty, jesteś szczęśliwy. Radość życia to pewnego rodzaju bycie ponad wszystkim. Jeżeli szczęście jest dla ciebie zabawą, nieustającym entuzjazmem, optymizmem to trafisz na ślepą uliczkę. Nagle przyjdą gorsze dni i cały plan szczęśliwego życia bierze w łeb. Dar życia to dar możliwości obserwowania przemijania czarnych chmur, deszczu, ale także snieżnobiałych chmur, słonecznych dni. Czytając to widzisz w tym jakiś wysiłek? Jak to ujął, dla niektórych być może kontrowersyjnie, Anthony De Mello - "Szczęśliwym można być nawet w depresji". Tak moi drodzy. Szczęście to brak przywiązań. Przywiązanie nadaje siły depresji. Lęki biorą się z przywiązania. Cały smutek tego świata bierze się z przywiązań. Nie chcę żebyś został mnichem. Miej pragnienia, ale bądź ponad nimi. Kiedy uświadamiasz sobie, że wszystko jest chwilowe cała presja mija, całe napięcie spada. Radość bierze się z chwili.

Urodziliśmy się by być szczęśliwymi. Jednak jesteśmy jak ryby, które boją się utonąć. Zastanów się nad tym i doświadczaj. Ja daję tylko wskazówki. Dzisiaj post trochę na szybko, ale jutro postaram się napisać więcej o przywiązaniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz