niedziela, 28 kwietnia 2013

Czemu ludzie siebie niszczą? Jak "nawrócić" ludzi?

Cieszę się, że wszystko staje się dla mnie coraz bardziej jasne. W miejscu gdzie były obawy pojawia się spokój. Jeszcze kilka miesięcy temu nie powiedziałbym, że kiedykolwiek będę "tutaj". Pisałem już wcześniej,  że ludzie nie słuchają, bo nie potrafimy się nimi interesować. Tak już jest. Pomyśl o stanie, w którym nie potrzebujesz radości z zewnątrz. Ono stamtąd przychodzi, bo jest naturalnie przyciągane, ale tak na prawdę masz tyle szczęścia, że chętnie podzieliłbyś się nim z innymi. Nie ma w tym  udziału egoistycznego umysłu, bo twoja uwaga kieruje się na ludzi, którzy cię otaczają. Nie masz presji by stawiać siebie w oślepiającym blasku, bo w wewnątrz czujesz ten blask błyszczący sam z siebie. Nikt z tobą nie rywalizuje, bo dzielisz się z każdym spokojem i czystą radością życia. Na pewno znasz takich ludzi, przy których nie czujesz żadnej presji na obronę, na pokazywanie jaki jesteś. Oni odnajdują w nas wyjątkowość i uświadamiają nam to. Coś świetnego. Świat byłby o wiele piękniejszy, gdyby choć 10% odnalazło radość w sobie. A jest to możliwe, bo urodziliśmy się z tym.

Poobserwuj zachowania ludzkie. Bez uznania jesteśmy jak bez jedzenia. Dlatego ciągle słyszymy opowieści, kto ile wypił na imprezie, kto ma ciężej w życiu, kto miał więcej dziewczyn. Czasami wyczuwalna jest nawet ta chęć uznania w tonie głosu i wibracjach, które docierają od tej osoby. Ludzie, a raczej ich ego, przekrzykują się, bo za wszelką cenę chcą dodać coś od siebie. Pamiętam czasy gimnazjum :) Ile osób  się nie popisywało, nie wyzywało się, nie pokazywało jako największych szkolnych wariatów? Zwróćcie uwagę, że w 100% osoby, które tego nie robiły a interesowały się innymi, pieściły ich ego byli bardzo szanowani i pewnie są do tej pory. Nieszczerość w tym przypadku nie przejdzie. Nie licz na to, że ktoś nie zauważy, że masz ukryte intencję co do innych. Nie będziesz wydzielał z siebie światła, jeżeli chcesz oślepić nim innych. 

"Rzuć kij, którym się podpierasz"





środa, 24 kwietnia 2013

Nigdy się nie poddawaj


Tak mnie poruszył ten film, że nawet nie chce tego interpretować - zabiłoby to całe piękno. Po prostu obejrzyjcie.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Jak w łatwy sposób zacząć odczuwać radość życia?

Dzisiaj zauważyłem ciekawą rzecz, która naszła mnie podczas medytacji. Czuję, że otworzyły się przede mną kolejne drzwi. Jak już pewnie wiecie, jeżeli czegoś usilnie pragniemy, a raczej 
pożądamy najczęściej popełniamy błędy i tracimy z oczu nasz cel. Co jest przyczyną takiego obrotu sytuacji? Nasz egoistyczny umysł. Otóż oglądając wiele materiałów na temat medytacji skupiałem się przede wszystkim na oczyszczaniu umysłu, wyciszeniu siebie, oddaleniu myśli, jednak robiłem to w celu osiągnięcia szczęścia. Tu jest pies pogrzebany. Nawet potrzeba bycia szczęśliwym jest intencją, która jest zgubna i bierze się z naszego egoistycznego umysłu. Zakłada ona, że szczęście jest czymś, do czego dążymy. Jest czymś co "współrzędnie" jest w innym położeniu, więc należy znaleźć środek transportu do niego.

Jest to błędne podejście. Kiedyś usłyszałem ciekawą rzecz - "Zmień swój styl wypowiedzi a zmienisz swoje życie". Szczęścia nie można osiągnąć, można je tylko zacząć odczuwać. Pisze to wszystko i być może wydaje się to dziwne, filozoficzne, nadto refleksyjne, jednak zagłębiając się w temat medytacji można dojść do tych wniosków samemu. Wolałbym żebyście traktowali to jako ciekawostkę, bo uważam, że i tak trzeba to poczuć na sobie. Niech pytania i odpowiedzi przychodzą same - to jest najpiękniejsza rzecz w ciszy.

Nie musisz być kimś, nie musisz zachowywać się tak i tak, nie musisz robić dobrego wrażenia, bać się przed odrzuceniem. To egoistyczna ocena rzeczywistości. Wyobraź sobie, że nie ma "ja". Jest tylko czysta radość bycia obserwatorem. Aktywnym obserwatorem. Prawda przyciąga ludzi - kiedy na prawdę w to uwierzysz, zobaczysz, że dzieją się magiczne rzeczy. Potrafisz zrozumieć ten stan, kiedy nie potrzebujesz nic od nikogo, żadnej emocji, żadnego uznania a samoistnie dzielisz się radością i dajesz komuś uśmiech na twarzy? Taka jest najprawdziwsza natura człowieka.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Zakotwicz w sobie stany emocjonalne !

Metoda zakotwiczania w sobie stanów emocjonalnych jest przez wielu uważana za najskuteczniejszą technikę NLP. Polega na połączeniu odruchu, dźwięku lub słowa z określoną emocją. Takie połączenia są naturalne w naszym życiu i często da się to nieświadomie odczuć. Najprostszym przykładem jest nasz znienawidzony budzik. Gdy tylko słyszymy jego dźwięk, nagle w głowie odpala się stan "ale bym sobie jeszcze pospał/a". W tym przypadku zadziała kotwica dźwiękowa.

Pomyśl jak fajnie byłoby posiadać guziki do szczęścia, radości, opanowania. Wyobraź sobie, że masz pilot, z którym swobodnie odpalasz te stany lub wyłączasz je wedle twojego życzenia. Prawda jest taka, że nasz mózg jest właśnie takim pilotem. Myślę, że nie da się szczerze uśmiechnąć, kiedy jest się w rozsypce emocjonalnej i uważam, że każdy potrafi taki sztuczny uśmiech wykryć. Tak właśnie stany emocjonalne ukazują się przez mowę ciała. NLP zakłada, że można to wykonać w drugą stronę. Bodziec dotykowy, dźwiękowy, wzrokowy wywołuje również emocje. Tak więc do dzieła - jak założyć kotwicę? Załóżmy, że emocję, którą chcesz zakotwiczyć to pewność siebie. Co należy zrobić:

1. Wyobraź sobie sytuację z przeszłości, w której odczuwałeś pewność siebie. Wróć do tego we wspomnieniach. Nadaj obrazowi jak najwięcej szczegółów, poczuj temperaturę miejsca w którym się znajdowałeś. Dźwięki, które stamtąd podchodziły. Jeżeli obraz jest daleko, przybliż go do siebie jak najbardziej (delikatnie, nie trzymaj go blisko na siłę). "Wejdź" w siebie (często wyobrażamy sobie takie rzeczy z pozycji obserwatora)

2. Gdy już tam "jesteś" wybierz jakikolwiek bodziec dotykowy (najlepiej dyskretny, skakanie nie jest najlepszym pomysłem jeżeli chcesz odpalać kotwicę na randce, gdyż może to wprawić wasza sympatię w poważną refleksję:). Załóżmy, że będzie to splecenie palca wskazującego z środkowym. W chwili największego natężenia emocji w obrazie spleć palce na 5-10 sekund

3. Złam stan. Puść wszystko i policz kafelki, książki na półce, powtórz sobie tabliczkę mnożenia.

Teraz kiedy tylko będziesz chciał możesz włączyć pewność siebie poprzez splot palców. Aby zachować kotwicę powtarzaj to przynajmniej raz w tygodniu.

środa, 17 kwietnia 2013

Sztuczka z wykorzystaniem umysłu :)

Za pewne część z Was słyszała o tym ciekawym doświadczeniu, który każdy może wykonać. Otóż stajemy w futrynie i z całej siły próbujemy zrobić "aniołka" takiego jak robiliśmy na śniegu, jednak robimy to na stojąco a futryna blokuje nam możliwość wykonania tego do końca. Z całej siły próbujemy napierać na futrynę i stoimy tak minutę. Po upływie tego czasu wychodzimy z futryny, rozluźniamy ręce i swobodnie układamy je wzdłuż ciała. Co się stanie? Nie powiem :P Fajny sposób by oczarować dziewczynę lub chłopaka, gdy zaprosisz ją/jego do siebie - polecam spróbować :)

Następny wpis o kotwiczeniu stanów emocjonalnych metodą NLP:) Postaram się napisać go jutro.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Gdzie zaczyna się droga?

Wielu z nas chce zmienić swoje życie szukając zewnętrznych czynników, które "za nas" wykonają tą robotę. Zapisujemy się na kurs salsy, areobik, siłownię, sztuki walki - i bynajmniej nie uważam, że to coś złego, wręcz przeciwnie to lepsze niż sama chęć zmiany, gdyż w grę zaczyna wchodzić działanie. Prawda jest jednak taka, że jeżeli nie zrozumiesz tego jak funkcjonuje nasz umysł, nie wytrzymasz psychicznie przemiany i wrócisz do swojej "bezpiecznej" sfery życia.


Porzuć swoją życiową rolę. Zauważyłem sam po sobie chcąc być bardziej otwarty na ludzi. To zaskakujące jak niektóre rzeczy potrafią się w nas zakorzenić i które tylko świadomość może zniwelować. Wiedziałem, że mam problem z kontaktami z ludźmi. Gdy zacząłem się coraz to bardziej na nich otwierać zauważyłem coś dziwnego. Czułem się nieswojo, kiedy ludzie słuchali mnie z uśmiechem i byli zaciekawieni rozmową ze mną. Była to dla mnie zaskakująca sytuacja, w której nie odczuwałem komfortu. Przemyślałem to na spokojnie i doszedłem do wniosku, że przeraża mnie to co jest najprawdziwsze. Mój umysł wziął za coś naturalnego moją pasywną postawę wobec ludzi i trzymał się jej póki mógł, gdyż czuł się bezpiecznie i chciał mnie chronić. Jednak świadomość nie ma litości :)))

Podczas przemiany duchowej można odczuwać taki dyskomfort, gdyż burzy się cały schemat myślenia budowany od dzieciństwa. Tylko na początku czujemy się dziwnie. Wszystko zaczyna szybko się stabilizować jak woda wylana w górach, która po jakimś czasie "siądzie" w naturalny sposób. To minie, dlatego wystarczy to obserwować, nie ingerować i pozwolić temu przeminąć. Nie ma co panikować. Nie da się skoczyć w górę nie uginając nóg. Tak samo nie da się zbudować mięśni nie "niszcząc" ich na siłowni.

Niech wszystko dzieje się przed Wami.


sobota, 13 kwietnia 2013

Kiedy postanowiłem wziąć życie w swoje ręce?

Dzisiejszy wpis nie będzie zbyt edukacyjny. Myślę, że każdy znalazł się w takim momencie swojego życia, w którym chciał coś zmienić, bo nie czuł się dobrze we własnej skórze. Ci którzy zawsze się w niej znakomicie czuli żyją szczęśliwie bez tego. Bardzo lubię przebywać z optymistami i widzę, że tak na prawdę, wielu z nich jest bliżej prawdy niż ja, mimo że robią to nieświadomie. Myślę że w dużej mierze jest to wpływ wychowania. Nieszczęśliwi czują się bezpiecznie będąc nieszczęśliwymi, bo nigdy nie opuszczali tego "miejsca'. Tak samo Ci wychowani w szczęściu, tylko w drugą stronę.

Gdzieś w środku każdego z nas płonie pragnienie szczęśliwego życia. Uświadomiłem to sobie, gdy wziąłem do ręki stary zeszyt, w którym napisałem "coś" po rozstaniu z dziewczyną. Było to zanim zainteresowałem się rozwojem osobistym. A zainteresowałem się tym, właśnie z powodu zawodu miłosnego. Myślę, że nic nie dzieje się przypadkiem. Czytałem wiele poradników, w których było multum wskazówek jak odzyskać miłość swojej wybranki. Uważam, że w obliczu rozszarpanej psychiki i tak nie byłem w stanie nic zrobić.  W dzisiejszych czasach na wszystkim można zarobić, na cudzej rozpaczy najbardziej. Nie uważam, że nic cennego z tychże poradnikach nie wyczytałem, ale gdyby napisać w nich jedynie - "nie kontaktuj się z nią, nie myśl co dalej" to raczej nie przyciągnąłby rzeszy kupców. Jednak w obliczu załamania próbowałem się zmienić.. dla niej. Czytałem wiele o rozwoju osobistym, chciałem odzyskać atrakcyjność jako facet - wszystko było owiane intencją. No właśnie... intencją. Kazano mi podrywać inne dziewczyny, żebym wiedział jak rozpalić byłą na nowo. Podejrzewam, że dzięki temu zrozumiałem, jak bardzo moje życie jest splamione lękami. Ile życia przeleciało mi przed oczami, tylko dlatego, że nie umiałem trwać w umysłowym "nie wiem". Nagle uświadomiłem sobie, że całe życie miałem jakieś intencje, pożądanie i czułem ciągle wisząca na sobie presję. Chciałem tylko zwyciężać. Myśl o porażce była dla mnie przerażająca... A spławianie ze strony dziewczyn bolesne.

Odbiegliśmy trochę od tematu :) Poniżej to co napisałem pod wpływem silnych emocji po rozstaniu. W rozpaczy odkrywają się najszczersze pragnienia, przeplatane rożnymi wyrzutami, pożądaniami i desperacją. Wszystko przepisuję w oryginale.

"Ostatni dzień w tym świecie. W świecie niepowodzeń, w świecie bólu, w świecie upokorzeń. Nie wiem co dalej, ale czy to ma znaczenie? Zawsze niszczyły mnie reakcje na niepewność. To ona wyjadała mi wnętrzności. Czemu tyle czasu nie umiałem powiedzieć sobie "co ma być to będzie"? Osiągnąłem zbyt mało, żeby bać się to stracić. Z resztą, tak na prawdę nic nie osiągnąłem i nie stoję na żadnym gruncie. Wszystko jest pustką, a ja sam jestem jeszcze bardziej pusty od niej. Liczyło się wszystko wokół tylko nie ja sam. Chciałbym nauczyć się patrzeć na siebie, nie myśląc o niczym innym choć przez chwilę."

To ciekawe, bo widzę, że już przeszedłem sporą drogę od tamtego momentu :) Myślę, że jeszcze dużo przede mną. Ciekawy jestem gdzie będę za kilka lat. Dzisiaj odpowiadam - nie wiem.

środa, 10 kwietnia 2013

Czego najbardziej się boimy?

Lęk przed odrzuceniem, o przyszłość. Boimy się o pracę, o pieniądze, o to czy nasz partner czasem nas nie zdradza, czy nas kocha, czy okłamuje. Ludzkie obawy można by wymieniać w nieskończoność.

Czym jest lęk? Czy istnieje? Można go dotknąć, powąchać, posmyrać, połaskotać? 
Wyobraź sobie wszystkie rzeczy, które zawsze chciałeś mieć, osiągnąć. Nasyć ten obraz, dodaj emocji, uśmiechu, radości. Usłysz dźwięki i poczuj dreszcz na swojej skórze. Zrób to teraz... Zamknij oczy, i odpłyń w tym.

Bałeś się o coś? Gdzie był w tym momencie lęk? Ooo, okazuje się, że lęk na chwile zniknął. Jak to możliwe? Lęk jest wytworem Twojej głowy! Strach nie jest skutkiem, tylko powodem. Tęsknota, uraza, rozpacz - to wszystko jest skutkiem, natomiast strach nie. Widzisz? Strach jest nierealny, irracjonalny. Jest spowodowany tym co NIE ISTNIEJE. Natomiast wywołuje realne zjawiska i zatrzymuje Cię w Twojej strefie komfortu. Wyjdź z niej. Codziennie rób jedną rzecz, której bałeś się zrobić. Powiedz koleżance, że ładnie wygląda, powiedz dowcip koledze (nawet jeżeli nie będzie się śmiał to jeszcze lepiej), pogadaj w sklepie ze sprzedawczynią o pogodzie. Nie masz nic do stracenia. W przypadku odrzucenia - dodasz budulca charakterowi i poszerzysz swoją strefę komfortu, natomiast w przypadku sukcesu lub jakkolwiek to nazywając poszerzasz swoją strefę komfortu. I nagle okazuje się że porażki są jeszcze cenniejsze niż sukcesy. Człowiek uczy się na błędach.

"Demonic confidence" - nie wiem ilu z Was to coś mówi. Jest to poradnik dla osób nieśmiałych (nawiasem ciekawa sprawa warto spróbować), którego celem jest zwiększenie pewności siebie. Każdego dnia wykonujesz zadania społeczne. Spróbuj ciekawego doświadczenia z tego poradnika, nawet jeśli nie chcesz przejść całego kursu. Pierwszego dnia, pytaj atrakcyjne kobiety, lub przystojnych facetów (w przypadku kobiet) o godzinę. W czasie tego zadania wmów sobie, że się boisz tego, że nie wiesz jak zareaguje itp. ale koniecznie to zrób. Zanotuj sobie wszystkie swoje obawy na kartce, wszystkie odczucia fizyczne jak i psychiczne. Drugiego dnia zrób to samo, jednak przywołaj w sobie uczucie podekscytowania tym (dobra, nie będę taki oficjalny - podniecenia) i również sobie zanotuj to co dzień wcześniej. Będziesz zaskoczony tym co się nagle okaże :)


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Dlaczego ludzie Cie nie słuchają?

Podejrzewam, że wiele osób, które tu trafią mają z tym problem. Wciąż zadają sobie pytanie - Czemu nikt nie słucha jak mówię? Na prawdę myślisz, że odpowiem Ci - "tak, ludzie są okrutni, ohydni, straszni ah i oh :((((((((((" ?

"Więcej przyjaciół zdobędziesz w ciągu dwóch miesięcy szczerze interesując się innymi ludźmi, niż przez dwa lata próbując ich zainteresować sobą"

Prawda jest taka, że ludzie, jeśli nie mają żadnych zmartwień to w 98% myślą o sobie. Kochają mówić o sobie. Daj im tą możliwość. Szczerze interesuj się tym co u nich, a będą Ci wdzięczni. Nie zadręczaj ich swoimi problemami. Dobre kontakty z ludźmi potrafią te problemy rozwiązać. Uśmiechaj się, a jeżeli koleżanka ćwiczy balet zapytaj ze SZCZERYM zainteresowaniem jak minął trening. Daj jej trochę uznania - "Kurcze, na prawdę podziwiam Cię za to, że potrafisz się z taką gracją poruszać, po za tym musisz mieć piekielnie mocne palce, nie boli Cię jak na nich stajesz?"

Daję Ci zadanie - przez tydzień rozmawiaj z kimś codziennie 5 minut tylko o drugiej osobie. Ciekawy jestem efektów:)


niedziela, 7 kwietnia 2013

Prosta medytacja metodą Mooji'ego

Metoda jest bardzo prosta. Siadamy w wygodnym miejscu. Zamykamy oczy i obserwujemy siebie, swoje myśli. Na te 10 minut przyjmujemy pozycję obserwatora. Nie sądzimy, nie ingerujemy, nie mamy żadnej intencji. Po prostu siedzimy i oglądamy siebie jak film. Warto robić to 10 minut rano i wieczorem. Ciekawy jestem jakie obrazy pojawiały Wam się podczas medytacji. Piszcie w komentarzach:)
Poniżej filmik Mooji'ego, który o tym mówi. Może być ciężko Wam na początku to wszystko zrozumieć, ale jeżeli zaciekawi Was temat medytacji, zobaczycie jaki to ma sens i znaczenia dla nas jako ludzi.

sobota, 6 kwietnia 2013

Unikaj wampirów energetycznych !

Jak często spotykasz ludzi, którzy swoim zachowaniem sprawiają, że czujesz się zmęczony i wypompowany z energii życiowej. Odnoszę wrażenie, że takich ludzi jest coraz więcej. Tempo życia, którym żyjemy sprawia, że na świecie zaczyna występować coraz to większy deficyt energetyczny wśród ludzi. W każdym z nas kryje się ten złowieszczy wampirek i prawda jest taka, że jeżeli aura życia wygasa zaczynamy umniejszać aurę innych po to aby nasza wydawała się pozornie większa. Niektórzy robią to podświadomie, a u niektórych działanie jest w pobliżu świadomości. Każdy człowiek jest inny, każdy ma inne ego, od którego zależy kiedy ten wampirek się ujawni. Są osoby, które nie mają żadnej pasji a ich jedynym zajęciem jest codzienne picie wódki na ławce a mimo to są ciągle uśmiechnięci i rozmowa z nimi to czysta przyjemność. Z drugiej strony są ludzie, których czas jest wypełniony różnymi ciekawymi zajęciami, a gdy tylko poczują się lekko wypaleni zaczynają wysysać energię z innych. Oczywiście są to skrajności. Więcej wampirków wyłania się kiedy brak im pasji, zajęcia. Warto zrozumieć, że jeżeli zaczyna się ujawniać to takie energożądne istoty myślą już kompletnie inaczej. Mają tak potężną chęć bycia ważnym, że nie interesuje ich przyjemna atmosfera podczas rozmowy. Robią wszystko, aby subtelnie poniżyć drugą osobą, a powiedziałbym nawet, że niektórzy robią to oficjalnie - tych unikajcie od razu. Można spotkać również takich, którzy stosują różne techniki manipulacyjne. Tak więc na pozór mogą się wydawać mili, jednak gdzieś tam wkradają się ataki energetyczne. Warto mieć oczy szeroko otwarte. Świadomość tego jest, moim zdaniem, najważniejsza. Nie warto ich próbować zmieniać, oni muszą poczuć, że przez to zachowanie wszyscy się od nich odwracają. A zawsze znajdą sobie słabą psychicznie osobę, którą będą męczyć i męczyć.

Radzę unikać ludzi, którzy:
  • Poniżają innych ludzi, nawet jeśli uważają, że wy jesteście od nich lepsi (chcą zabić wasze kontakty z ludźmi)
  • Męczą ciągle swoimi problemami, i mówią tylko o sobie
  • Twierdzą, że wszystko robią lepiej od innych
  • Chcą was zmieniać
  • Twierdzą, że waszych pomysłów nie da się zrealizować (jeśli nie spróbujesz, to się nie dowiesz, każda porażka jest doświadczeniem) 


czwartek, 4 kwietnia 2013

Jak osiągnąć cele?

Miałem napisać posta na ten temat wczoraj, ale poleciałem w tango. Więc (nie zaczynamy zdania od więc:D) dopiero dzisiaj o tym co nas blokuje i uniemożliwia osiąganie celów. Cieszę się, że wreszcie dorwałem się do klawiatury, bo refleksje trzymają się mnie od rana.

Otóż najważniejszą rzeczą, której nie powinniśmy robić, jeżeli chcemy spełniać swoje marzenia, a robimy to notorycznie myśląc, że sobie pomagamy to tworzenie w głowach mrocznych scenariuszy. Już tłumaczę na czym polega cała nieświadomość tego zjawiska. Często ludzie oblewają egzaminy na prawo jazdy, ponieważ ich schemat osiągania celu, w tym przypadku odebrania prawa jazdy, polega na unikaniu błędów, które wyeliminowałyby go z egzaminu. Dlaczego jest to niekorzystne i nie przynosi żadnych pozytywnych rezultatów? Działa to podobnie jak transport stanu emocjonalnego. To ciekawe zjawisko, możecie zaobserwować w waszym codziennym życiu. Jeżeli jesteście cholernie szczęśliwi, radośni sprawiacie, że inni też zaczynają się uśmiechać, mimo że przed chwilą ich myśli wypełnione były problemami. Dzieje się tak, ponieważ gdy widzimy kogoś automatycznie, podświadomie tworzymy sobie obecny psychologiczny obraz tej osoby w głowie. Obserwujemy jaki ma humor, czy jest ucieszony czy może smutny i tu dzieje się najciekawsze zjawisko. Aby zrozumieć kogoś aktualne emocje, wywołujemy je w sobie. Jak to działa w przypadku egzaminu? Zdający chcąc unikać błędów przywołuje w sobie obrazy popełniania błędów. To jest najbardziej zgubne, gdyż dodatkowo chcąc ominąć te błędy podświadomie twierdzi, że będzie musiał się do tego wysilić - skoncentrować się na ich unikaniu. A takie myślenie prowadzi do powiększenia możliwości popełnienia błędów niż realnie one są gdybyśmy o tych błędach nie myśleli. Sądzę, że nasz zdający lepiej by wyszedł na egzaminie gdyby w duchu sobie powiedział "Przejeździłem 30 godzin, zrobiłem kawał dobrej roboty, dzisiejszy dzień jest tego potwierdzeniem". Dlatego co mogę dodać - warto zaufać swojej podświadomości :) Zachęcam was również do obserwacji siebie. Często sama świadomość tego co się dzieje w nas jest ogromnym krokiem do rozwiązania problemów.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Chwila refleksji...

Zakładając tego bloga zastanawiałem się czy mam wystarczająco dużo doświadczenia, aby mówić o rozwoju osobistym. Może trzeba zarabiać miliony, może trzeba stać na szczycie sławy i mieć w okół siebie samych przyjaciół, którzy na każde pstryknięcie biegną do ciebie z gazetą w pysku, aby móc pozwolić sobie na tłumaczenie komuś jak ma żyć?

Zaskakujące jest to jak łatwo zapominamy. Pracowałem kiedyś pare dni w call center (wciskanie komuś umów, długo nie pociągnąłem). Pamiętam jak podczas szkolenia pani Grażynka opowiedziała nam ciekawą rzecz, która wywołała we mnie refleksję. Mianowicie konsultanci często podwyższają ton, wprowadzają do swojej barwy głosu nerwy. Nie ma co dziwić skoro dziesięciotysięczny raz tłumaczą nieogarniętemu klientowi to samo? Uświadomiłem sobie wtedy jak wiele zależy od naszego stanu umysłu, naszej obecnej pozycji, naszej wiedzy - generalnie wszystkiego co siedzi w nas. Klient słyszał to po raz pierwszy, więc czemu słyszy zdenerwowany głos?
Osobiście nie potrafię pojąć jak to jest nie umieć salta. Nie nie kochani, nie schlebiam sobie. Otóż kiedyś z całej siły wyrzucałem się w górę, robiłem przepotężny obrót rękoma, z całej siły uderzałem kolanami w klatkę piersiową... Czułem - to jest to !!! I co? Znowu lądowałem na głowie... Już tego nie ma. Mogę leciutko się wybić, machnąć, pyk i salto zrobione na nogi. Banalne prawda? No nie bardzo. Po prostu nie mogę wytłumaczyć tego z pozycji osoby, która zrobić salta nie potrafi. Mogę napisać książkę na temat techniki, ale czy to w jakiś magiczny sposób sprawi, że za dwa nasz początkujący akrobata będzie mistrzem olimpijskim? Dziecku nie wytłumaczysz jak chodzić, możesz jedynie pomóc mu odnaleźć to w sobie.

Myślę, że mocniej bije pasja z dwóch osób, które razem interesują się powiedzmy rowerami i wymieniają między sobą doświadczenia z trikami, nowinkami technicznymi i razem naprawiają zepsute hamulce, niż gdy jakiś mistrz bmxów (nie wiem jak się nazywają ludzie, którzy to robią, nie bijcie) wykłada wszystko jak na tacy. Każdy człowiek jest inny, dlatego narzucanie swojego myślenia sprawia, że ktoś nie będzie się czuł spójny ze sobą gdy je przyjmie. Sądzę, że więcej radości artyście dostarcza zaśpiewanie swojego utworu i otrzymanie dowodu uznania ze strony innych ludzi niż wykonanie świetnie technicznie kogoś piosenki i otrzymanie takiego samego zachwytu.

Na blogu będę zamieszczał różne doświadczenia związane z technikami rozwoju osobistego i opisywał jak na mnie działają. Jeśli strona się rozwinie mam nadzieję na wymianę wspólnych doświadczeń. Jutro napiszę trochę o programowaniu się na sukces.

Szczera chęć zmiany swojego życia, jest pierwszym krokiem do sukcesu.